wtorek, 6 stycznia 2009

zwody zimą

Wczoraj zasypało miasto. Śniegiem, a nie np. pyłem z Huty ;-)

Teraz jak Plamek idzie, to nie jest mu łatwo zgubić (wyimaginowany) ogon. Zostawia ślady. Bez odpowiedniego obuwia trudno jest mu zboczyć z wydeptanych ścieżek miejskiej dżungli. Z tego samego powodu musi się często snuć za jakąś wolno człapiącą staruszką i nie może pójść na skróty.

Ale nie denerwuje się. Nie rusza go mróz - w uszy grzeją przecież słuchawki-nauszniki oraz ciepła z nich muzyka, czapka z takim małym daszkiem i kaptur. Nikt nie nastaje też na jego życie, więc mylenie ewentualnego pościgu to czysty wymysł fantazji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz