wtorek, 5 maja 2009

skałki i plamki

Długi weekend (ten majowy) miał być na Dolnym Śląsku. Ale zastał plamstwo w Czechach. Ich czarny i niebudzący żadnych podejrzeń pojazd przemknął niekontrolowaną granicą na terytorium obcego państwa. Fał-Wu było zapełnione poplamionymi przyjaciółmi, należy dodać.



Poniosło ich wszystkich do niejakiego Adrspachu, gdzie wystaje z gór - a może je tworzy - mnóstwo interesująco ukształtowanych form skalistych. Nie ma się więc co dziwić, że tego typu rzeźba terenu przyciąga wszelkiej maści górołazów, skałkarzy, wspinaczy itp. Pośród zestawu siedzącego w samochodzie jedna osoba także wyróżniała się takimi ciągotami.



Zamieszkanie na campingu (kampinku) Kamenec było nad wyraz trafionym wyborem. Okazało się, że miejsce to było już znane innym rodakom plamstwa, którzy w znaczącej liczbie przybyli tam o tej samej porze. Wieczory upłynęły na grze towarzyskiej Ligretto. Budzącej wiele emocji. Pozytywnych i negatywnych.



Samo skalne miasto i rezerwat wywarły autentyczne niezacieralne wrażenie na plamskiej ekipie.





A Dolny Śląsk? Był po drodze: Paczków, Kudowa-Zdrój, Świdnica. Będą jeszcze okazje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz