piątek, 31 lipca 2009
Dubrownik
To jest piękne miasto. Plamy zjawiły się tam z polecenia, choć wielu backpackerów po drodze mówiło im, że D jest zadeptany. Niestety wszystkie wcześniej zasłyszane opinie się sprawdziły. Z jednej strony to Kotor i Budva do potęgi, z drugiej turystów od groma, ceny niebotyczne, Boże Ciało i smaczne lody.
Na plus (przy okazji pozdrownia dla dbwt) zapiszą historię z kawą. Niby zalewajka - najokropniejsza jaką pili na Bałkanach. Tylko ten kelner... Mówi, że my Słowianie musimy się trzymać razem. Ci Amerykanie, których obsługiwał, przecież mają pieniądze, a my Słowianie - jednak znacznie mniej. Słodził im, podlizywał się, Plamom puszczał oko z każdą ściemą, jaką wymyślał Jankesom. A gdy przyszło do płacenia, to - wierny sobie - zrobił 25% zniżkę na tą ohydną kawę.
środa, 29 lipca 2009
Monte... Czarnogóra
Dziwna droga prowadziła Plamków z Mostaru w kierunku Czarnogóry. Górskie pustkowia straszliwe. W krzakach policjanci z radarem. Jedyna autostopowiczka podczas całej trasy została podwieziona 10 km. Do monastyru nie byli stosownie ubrani. Jednak niedługo po przekroczeniu granicy plamturyści przestali żałować, że wybrali drogę przez Republikę Serbską, bo ich oczom ukazał się taki widok:
Mieszkanie w Budvie to nie był zły wybór. Blisko do Albanii, do Kotoru, do Podgoricy. Lub Cetinje - ta stara stolica jakaś taka... spokojna i bez wyrazu. Wystarczy jeden, maksymalnie 2 dni, żeby zapoznać się z cywilizacyjnymi atrakcjami Czarnogóry.
Dopiero góry wymagają znacznie większego poświęcenia jeśli chodzi o czas i energię. Plamków nie było stać ani na jedno, ani na drugie i wyjechali na dach Czarnogóry, by z poniższego szczytu zobaczyć ją całą. Jest tam pochowany wprawdzie król. Idzie się do jego mauzoleum po 500 schodach. Ale gdy jest się już wykończonym, to jeszcze szantażują człowieka opłatą w wysokości 3 euro. Ulec nie ulec?
Mieszkanie w Budvie to nie był zły wybór. Blisko do Albanii, do Kotoru, do Podgoricy. Lub Cetinje - ta stara stolica jakaś taka... spokojna i bez wyrazu. Wystarczy jeden, maksymalnie 2 dni, żeby zapoznać się z cywilizacyjnymi atrakcjami Czarnogóry.
Dopiero góry wymagają znacznie większego poświęcenia jeśli chodzi o czas i energię. Plamków nie było stać ani na jedno, ani na drugie i wyjechali na dach Czarnogóry, by z poniższego szczytu zobaczyć ją całą. Jest tam pochowany wprawdzie król. Idzie się do jego mauzoleum po 500 schodach. Ale gdy jest się już wykończonym, to jeszcze szantażują człowieka opłatą w wysokości 3 euro. Ulec nie ulec?
wtorek, 28 lipca 2009
miasto-most
powyżej widokówka. co zrobić... takie miejsce.
lecz nie zapomnijcie, gdzie się Plamkowie znaleźli
przypominają o tym opuszczone i pozostawione sobie ruiny, a także klepsydry muzułmańskie i katolickie, przy których przystają ludzie. czytają. interesują się. wojenne przyzwyczajenia?
ileż mówi o napięciu w tym niewielkim kraju ta uniwersalnie słowiańska wypowiedź naścienna
a plamturyzm tarasowy cieszy kolejne wychylenie filiżanki gęstej i czarnej od myśli (w tle konkurująca z minaretami wieża kościoła franciszkańskiego)
burek, jezioro, droga
do Sarajewa
pierwszy i główny szok plamturyści przeżyli obserwując ciągle obecne po obu stronach drogi postrzelane fasady budynków, opuszczone domy, miejskie pustostany. gdzie te zadbane chorwackie i słoweńskie ogródki i ich dopieszczone podwórka?
zewsząd niespodziewanie przypomina się człowiekowi o wojnie
miasto, w którym zaczęła się pierwsza wojna światowa. to ten most, gdzie książę Ferdynand przywitał się z kulą i pożegnał ze światem
jednak napis na murze przypomina, że śmierć przychodzi też z innych stron
trwa odbudowa podpalonej przez „serbskich przestępców” biblioteki narodowej i uniwersyteckiej BiH. boli serce byłego bibliotekarza
poruszony pomnik dzieci Sarajewa. ładny, tylko Plamkom jakoś tak nie wyszedł nocą
a w ogóle to Sarajewo tętni życiem. i przesiąknięte jest orientem. islamem. do Plam bardzo to przemówiło, gdyż poczuli się jak w domu, który opuścili rok temu.
poniedziałek, 27 lipca 2009
Ptuj, w Słowenii
otrok po słoweńsku to coś w okolicy dziecka, a u braci Czechów tyle co niewolnik. u innych Słowian zawsze się znajdzie coś zaskakującego: jakieś nowe znaczenie, połączenie, odwrócenie
natknęli się Plamkowie na zdjęcia weselne. Plamczyna nie mogła się nadziwić druhnom, czego to one do aparatu nie pokazały, nie wygięły, nie objęły!
a miasteczko przyzwoite. jest trochę do pochodzenia, czuje się trochę taki studencki klimat nawet. zabytki: kościoły, zamek, brukowane uliczki. po drugiej stronie rzeki - termy
już w Ptuju czaiła się na plamturystów, zasadzała się co zaułek, co załom, co róg...
...kawa. no i na niej to skończyli w klubie ptujskich studentów (co tam, do jasnej Anielki! można studiować?!)
Subskrybuj:
Posty (Atom)