środa, 29 lipca 2009

Monte... Czarnogóra

Dziwna droga prowadziła Plamków z Mostaru w kierunku Czarnogóry. Górskie pustkowia straszliwe. W krzakach policjanci z radarem. Jedyna autostopowiczka podczas całej trasy została podwieziona 10 km. Do monastyru nie byli stosownie ubrani. Jednak niedługo po przekroczeniu granicy plamturyści przestali żałować, że wybrali drogę przez Republikę Serbską, bo ich oczom ukazał się taki widok:




Mieszkanie w Budvie to nie był zły wybór. Blisko do Albanii, do Kotoru, do Podgoricy. Lub Cetinje - ta stara stolica jakaś taka... spokojna i bez wyrazu. Wystarczy jeden, maksymalnie 2 dni, żeby zapoznać się z cywilizacyjnymi atrakcjami Czarnogóry.







Dopiero góry wymagają znacznie większego poświęcenia jeśli chodzi o czas i energię. Plamków nie było stać ani na jedno, ani na drugie i wyjechali na dach Czarnogóry, by z poniższego szczytu zobaczyć ją całą. Jest tam pochowany wprawdzie król. Idzie się do jego mauzoleum po 500 schodach. Ale gdy jest się już wykończonym, to jeszcze szantażują człowieka opłatą w wysokości 3 euro. Ulec nie ulec?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz