poniedziałek, 27 lipca 2009
Ptuj, w Słowenii
otrok po słoweńsku to coś w okolicy dziecka, a u braci Czechów tyle co niewolnik. u innych Słowian zawsze się znajdzie coś zaskakującego: jakieś nowe znaczenie, połączenie, odwrócenie
natknęli się Plamkowie na zdjęcia weselne. Plamczyna nie mogła się nadziwić druhnom, czego to one do aparatu nie pokazały, nie wygięły, nie objęły!
a miasteczko przyzwoite. jest trochę do pochodzenia, czuje się trochę taki studencki klimat nawet. zabytki: kościoły, zamek, brukowane uliczki. po drugiej stronie rzeki - termy
już w Ptuju czaiła się na plamturystów, zasadzała się co zaułek, co załom, co róg...
...kawa. no i na niej to skończyli w klubie ptujskich studentów (co tam, do jasnej Anielki! można studiować?!)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz